Serial byłby całkiem fajny, gdyby nie postać byłej żony. Wiem, że taka jest koncepcja całego
serialu, ale ta babka - a raczej jej duch - jest dla mnie strasznie irytująca, pojawia się w
najbardziej przewidywalnych momentach, a jej rozmowy z byłym mężem nie mogłyby być
bardziej oklepane. Serial byłby bardziej znośny, powiedziałabym nawet przyjemny, gdyby był po
prostu obyczajowy, a nie fantastyczno-obyczajowy. Chociaż Patrick Wilson jak zawsze świetny :)