To był hit lat 90. Teraz niestety urósł do miana klasyka. Przecież ten film jest niewiarygodnie głupi, naiwny i tandetny. Bogaty chłopak zakochuje się w biednej dziewczynie – taki kopciuszek dla dorosłych. I mamy tutaj milionera zakochującego się w prostytutce. Serio? Prostytutce? Jaki milioner potrzebuje do życia na stałe prostytutki? Ale to co jest całkowicie nie do zniesienia to potworne przejaskrawienie postaci. On bogaty ale wcale nie zepsuty (dobry, troskliwy, miły, przystojny, opiekuńczy i zaradny – czy on miał chociaż jedną wadę?). Za to prostytutka to oczywiście kobieta bez szkoły, która zachowuje się jakby ją trzymano latami w oborze z dala od ludzi tak głupia, że nawet nie potrafi zapamiętać do czego służą 3 widelce. Ten film to bajka a nie żadna komedia romantyczna. Fajni byli jedynie pracownicy hotelu na czele z dyrektorem.
Masz rację, niestety swoją głupotą obdarza i widzów. Ludzie potrzebują również bajek, ale dobra bajka poza prostotą i przyjemnością oglądania powinna mieć wartość merytoryczną, którą w sposób mniej lub bardziej łopatologiczny ma przekazać. A tutaj tego brakuje.
Przepraszam, ale Twoja opinia jest co najmniej głupia.
"Jaki milioner potrzebuje do życia na stałe prostytutki?" - oj, zdziwiłabyś się, właśnie w większości samotni i bogaci mężczyźni korzystają z usług prostytutek, żeby po prostu wypełnić sobie czymś czas.
"na stałe" jest tu kluczowe nawet jeśli milioner jest stałym klientem jednej prostytutki to ta relacja by tak nie wyglądała jak w tym filmie
to film dla ludzi zmęczonych chamstwem, biznesem, gonitwą, brakiem czasu.. i teraz takiej osobie, której doba częst liczy 48 godzin, zdaża się taka infantylna komedia, to jak kąpiel w płatkach róz :)
Wiem o co Ci chodzi tylko, że jak kogoś doba liczy 48 godzin to ten film jest zwykłą stratą czasu. Jest naprawdę wiele fajnych filmów, które są jak kąpiel w płatkach róż :). Przyjemne, proste a nawet i infantylne. Przecież infantylny nie musi być od razu głupi. A ten film jest obrazą dla widza. Przejaskrawionym tworem.
Ostatnio z takich filmów oglądałam "Czas na miłość". Bardzo sympatyczny film :).
http://www.filmweb.pl/film/Czas+na+mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-2013-644432
uwierz mi, z braku siły szukać czegoś na wyższych poziomach zostałam przy kanale telewizyjnym, króty nadawał właśnie te nieco zeschłe platki :) i nawet się uśmiechnęłam! - co byłoby nie do pomyślenia ok 20 lat temu! :)
Kazdy film romantyczny jest glupi, tandetny itp.. ten rózni sie tym, że jego lubi bardzo wiele ludzi - nawet chlopakó. Przyjmnie sie go oglada itp..
Milioner musi byc zepsuty? Zresztą, ten chcial rozp***ć jakas firme i rozsprzedać ja miedzy szajbusow jak Tusk Polske. Nie byl na poczatku pozytywny.
Ona zachowywala sie jak typowa kobieta bez wyksztalcenia..no co sie dziwisz.
Tutaj znajdziesz mniej przejaskrawione filmy o prostytutkach:
http://www.filmweb.pl/forum/filmy/Filmy+o+prostytucji,2635044
Nigdy nie lubiłam tego filmu właśnie za ich głównych bohaterów. Muzyka najlepsza z całego filmu i sympatyczna obsada. Tylko tyle.
mnie raził brak chemii pomiędzy aktorami. Roberts zagrała jak dla mnie bardzo dobrze, ale ten koleś taki sztywniacha, wiecznie miał jedną-dwie ekspresje twarzy.
Tutaj Richard Gere zdecydowanie miał wady - niedyskrecja i ślepota na to, jakim dupkiem jest jego najbliższy współpracownik. Poza tym, można powiedzieć, głupota - bo on zabrał Julię Roberts na elegancką kolację biznesową bez żadnego wyraźnego celu. Ona mu w niczym nie pomogła podczas tej kolacji - czy on ją tam wziął, żeby się czegoś nauczyła, i miała to być jakaś "edukacja Vivien", tak jak w "Edukacji Rity"? Czy może wziął ją tam, żeby swoim wdziękiem rozpraszała Morse'a? Chociaż to akurat byłoby bez sensu, bo ona tam nie miała na sobie kuszącego stroju, jaki nosiła na ulicy. Więc jednak cel musiał być inny. Jaki? Nie wiemy, bo film nie wyjaśnia.
Tak samo później nie wiadomo, w jakim celu Gere zabrał Roberts na mecz polo. Skoro wtedy ani on jej nie kochał, ani ona jego, a na oficjalnych spotkaniach nie mogli uprawiać seksu (miejsce publiczne), to jaki był tego cel? Nie wiadomo. Czyli scenariusz tego filmu jest bez sensu. Albo po prostu Gere gra tutaj głupka. Tylko że skoro tutaj Gere to głupek, to żaden widz nie może się utożsamiać z granym przez niego bohaterem.
Julia Roberts dobrze znała się na samochodach i wiedziała o długości przedramienia kompatybilnej z długością stopy u człowieka, więc jednak ogarnięta była. Była co prawda trochę niezdarna na salonach, ale nie była głupia. Na pewno była mądrzejsza niż Gere. ;) W sumie to ona jest tu najsympatyczniejszą postacią.
Niektórzy po prostu lubią pokazywać się z pięknymi kobietami ot tak, dla szpanu.
Pewnie tak - tylko że jeśli dotyczy to Edwarda Lewisa, czyli Richarda Gere'a, to raczej nie wzbudza to sympatii widzów do tej postaci ani chęci utożsamiania się z nim. ;) Pokazywanie się z pięknymi kobietami tylko dla szpanu świadczy o próżności i płytkości. Jakoś nie lubię ludzi, którzy robią coś tylko dlatego, żeby zaimponować innym.
bo z początku był płytki- dlatego nie chciał się angażować w związki, tylko wolał zapłacić za towarzystwo i znajomość bez zobowiązań.
inna sprawa, te sceny salonowe miały pokazać przemianę Vivien- z niepasującego tam kopciuszka w piękną i wytworną ( w miarę) damę.
Kolacja to nie było spotkanie biznesowe, ale nieformalne spotkanie towarzyskie, takie poznanie wroga, zbadanie terenu, obecnosc Vivian podkreślała ten nieformalny charakter, mecz polo to spotkanie śmietanki towarzyskiej, gdzie sprawy biznesu są zalatwiane zakulisowo, gdzie wypada pokazać się, a przy okazji nawiązać kontakty. Tak działa świat wielkiego biznesu, większość spraw załatwia się nieoficjalnie, na kolacjach, bankietach itp.
Bronię filmu, którego właściwie nie lubię, ale powiem tyle - puknij się w głowę, człowieku. Ty myślisz, że faceci płacą kobietom do towarzystwa wyłącznie za sam seks? Płacą im również za pokazywanie się z nimi w miejscach publicznych, zwłaszcza przy kimś kogo znają. Łosiu.
Jako bajka film jest fajny, ale faktycznie z realnym życiem to on nie ma wiele wspólnego. To prawda, że żaden milioner nie zakochałby się w prostytutce, nawet gdyby była, mimo zawodu, najlepszą osobą na świecie. Może na zasadzie nowości potrwałby taki związek jakiś czas, ale na dłuższą metę to związek niemożliwy.
okey, bajka, ale to bajka bajek, tak jest naiwna, przejaskrawiona jak to każda bajka, ale w tym tkwi jej urok. Poza tym generalizujesz, naprawdę jesteś pewien, że nigdy nikt nie zakochał się w osobie "niższego stanu"? pojęcie mezalians nie wzięło się znikąd, status społeczny nie zawsze jest przeszkodą.
Oesu, jest naiwny, jest nieco infantylny, i co z tego? Czy każdy film musi być pompatyczny i z głębokim przesłaniem? ;) Osoba inteligentna raczej wie, że ten film nie ma zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością (jak większość komedii romantycznych) i ogląda go z przymrużeniem oka. Jak dla mnie to idealny film na wieczorny relaks, ot, i tyle.
Poniekąd się zgadzam. Największa bajka tego filmu to taka że z prostytutki zrobi się z czasem porządna kochająca kobieta. Oczywiście nie zaprzeczam temu że na świecie są takie przypadki i że ktoś się zmienił i postanowił żyć inaczej. Ale taka osoba w realnym życiu to najczęściej osoba z bardzo zniszczoną psychiką i nastawiona na pieniądze że nie wiem co by sprawiło żeby nagle zmieniła się o 180 stopni. Zwłaszcza jeśli sama z własnej woli zdecydowała się na prostytucję.
Polacy nie wiedzą jak popularny (i drogi) jest wynajem escort. Wynajem takich kobiet naprawdę nie jest czymś niecodziennym, inaczej nie byłyby w biznesie z cenami jak ($10k za dzień itp.). A ktoś kto zarabia $100k rocznie, czyli powyżej średniej na pewno nie wydaje $10k na profesjonalną kobietę do towarzystwa. Ale fakt, film ukazuje zakochanie się milionera w odpowiedniku tirówki, to jest bardzo nierealne.