Ojeja. Strasznie nudy i dziwacznie zmontowany film. Na tyle męczący, że nie byłem w stanie go dokończyć. Sam przypadek Henrietty Lacks, a w zasadzie jej komórek to serio ciekawy temat, a tutaj przedstawiony z nie wiadomo jakiej strony. Trochę o jej życiu, które nie jest szczególnie ciekawe, trochę o tym co po jej śmierci. Wyszła z tego taka blada scenariuszowa kaszka. Ogólnie kiepsko zagrany (może z wyłączeniem Oprah Winfrey), a do tego słabo wyreżyserowany. Lepiej poczytajcie sobie o przypadku Henrietty Lacks, niż macie oglądać ten film.
Instagram: Mateusz o książkach