w sumie średni, oczekiwałem czegoś lepszego, a przede wszystkim poważnego, a nie naiwnej dziecięcej opowiastki; obok "Zaklinacza koni" czy "War horse" ten film nawet nie stoi; nieudany moim zdaniem pomysł z narracją i przez to niepotrzebna personifikacja, w dodatku "przemyślenia" konia są dość płytkie; na uwagę zasługuję natomiast znakomita muzyka Elfmana
Moja ocena: 5/10
Chyba żartujesz. Jak można porównać film z 94 do tych z 2011. Lekka przesada. Poza tym to jest film familijny, wyobrażasz sobie, że dzieci, które są głównym odbiorcom tego filmu będą rozumiały filozoficzno-egzystencjane dialogi? Ja myślę, że film jest bardzo ładnie nakręcony. Prosty, bajeczny, wzruszający jak cholera. Pokazuje marzenia, cierpienie i można by długo wymieniać wszystkie wartości jakie przekazuje. Film mojego dzieciństwa.
Przed obejrzeniem filmu, jak napisałem wyżej, nie spodziewałem się filmu typowego dla dzieci, widziałem tylko konia na okładce i wysoką średnią, poza tym gatunek familijny nie oznacza filmu tylko dla dzieci, da się zrobić taki i dla tych starszych, vel "Psim tropem do domu", jeśli wciąż jesteśmy przy zwierzakach
A moim zdaniem wcale nie jest to film dla dzieci. W moim odczuciu to film, który uczy wrażliwości na cierpienie zwierząt, w tym przypadku koni i pokazuje, jak mądre są to zwierzęta. Często to właśnie My dorośli przy całym pędzie dzisiejszego życia stajemy się bardziej obojętni na kwestie wrażliwości np. w stosunku do zwierząt niż dzieci. Film niesie za sobą uniwersalne wartości, którymi my ludzie powinniśmy się kierować w stosunku do zwierząt, a jakie postępowania potępiać. Wystarczy popatrzeć jak sporo ludzi podchodzi do zwierząt. Jakby były rzeczami, nie czującymi bólu.